Ostatnie analizy rynku pracy polskiego think tanku, Instytutu Debaty Eksperckiej i Analiz, nie pozostawiają złudzeń: Polsce brakować będzie rąk do pracy. Chociaż konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą znacznie zmienił bilans migracji, to jednak nie wpłynął on na większość sektorów, w których brakuje specjalistów.
Wnioski płynące z analizy Instytutu Debaty Eksperckiej i Analiz z końca listopada 2022 roku nie mogą być optymistyczne. W Polsce już teraz brakuje rąk do pracy w zawodach niewymagających wyższego wykształcenia, ale specjalistycznych umiejętności. Dotyczy to między innymi operowania maszynami budowlanymi, transportu, prac budowlano-remontowych, produkcyjnych i nie tylko. Wojna na Ukrainie sprawiła, że do Polski trafiło bardzo wiele migrantów wojennych, jednak w przeważającej większości są to kobiety, osoby małoletnie, a także osoby niezdolne do pracy.
Według szacunków Instytutu w celu zlikwidowania deficytu zapotrzebowania w kolejnych latach rok do roku w Polsce musi obowiązywać dodatni bilans migracyjny na poziomie nawet 150 tysięcy osób. Poprzeczka rynku pracy jest więc niezwykle wysoko, co może być bardzo kłopotliwe, biorąc pod uwagę mieszane nastroje społeczeństwa w tym zakresie.
W 2018 roku udział migrantów w polskim rynku pracy wynosił już 5%. Nie jest to wynik imponujący w bezpośrednim porównaniu do gospodarek zachodnich. Jednak na uwagę zwraca fakt tempo uzależniania się do zagranicznych zasobów ludzkich, które – według najnowszych przewidywań – ma stale rosnąć. Jedną z recept, przynajmniej na poziomie oficjalnych komunikatów, miały być zmiany w polityce społecznej i rodzinnej, skutkujące między innymi programami takimi, jak znane 500+. Wiadomo już jednak, że zmiany te nie wpłynęły na demografię w taki sposób, aby móc jednoznacznie uznawać ich udział za relewantny dla tego zjawiska.
Zdj. główne: Clem Onojeghuo/unsplash.com